Rozdział nie sprawdzony!
Kolejne dni minęły na treningach, nauce, ale też raz byłam u Vic. Zmusiłam się jednak by chodzić na zajęcia z gimnastyki. Muszę być rozciągnięta i w dobrej formie, aby na zawodach poszło jak najlepiej.
Razem z Rickiem przygotowaliśmy już program krótki, teraz tylko ćwiczenia. Kiedy układ już będzie perfekcyjnie opanowany przyjdzie czas na program dowolny. Tak, tak. Masa pracy. Jak o tym pomyśle to mnie głowa zaczyna bóleć, ale jest to dla mnie przyjemność. Kocham to co robię, a to najważniejsze w karierze sportowca. Aby cokolwiek osiągnąć trzeba wiele pracy. To nie jest od tak. Lata codziennych treningów. Już jako małe dziecko byłam uczona jak wykonać teoloopa. Jest to najprostsza figura, najprostszy skok, a mimo to i tak nie szło jak po maśle. Kiedy jednak załapałam o co chodzi było znacznie lepiej. Czasami jest moment kiedy nie mam siły i chcę się wycofać. Potrzebuję chwili, aby przemyśleć wszystko, przypomnieć sobie ile osiągnęłam i mogę wracać na lód. Z głośników popłynęła muzyka, Rick zaczął liczyć, a ja wykonywać program krótki. Stojąc na środku lodowiska wraz z muzyką rozpoczęłam rytmiczne ruchy rąk, następnie głowy, aż w końcu przejechałam na drugą stronę. Wykonałam krótkie Mondo, z którego przeszłam do Lutza. Potem podwójny Axel, Salchow oraz inne kroki pasujące dla tej piosenki. Zakończyłam wyrzucając ręce w górę.
- I jak było? - Spytałam łapiąc ciężko oddech. To naprawdę męczące. Podjechałam do barierki i oparłam się o nią, by odpocząć i odzyskać siły. Wypiłam kilka łyków wody mineralnej i wytarłam twarz ręcznikiem.
- Bardzo dobrze. Musimy popracować nad potrójnym Axlem. Ale to kiedy indziej. Na dziś wystarczy. Przybij. - Uśmiechnął się i wystawił swoją dłoń. Przybiłam mu "piątkę" i po przebraniu się, poszłam do domu. Otworzyłam drzwi, rzuciłam torbę w róg pokoju, przebrałam się i zeszłam na parter by zjeść obiad. Mama przed wyjściem do pracy zostawiła mi gotowy posiłek. Muszę jeść zdrowo, a zarazem dietetycznie. Podczas ćwiczeń i treningów spalam mnóstwo kalorii, ale nie wolno mi zapominać o odpowiednim odżywianiu. Byłam głodna, więc szybko spałaszowałam sałatkę grecką i popiłam świeżym sokiem. Usiadłam w salonie, włączyłam telewizor i troszkę mi się przysnęło. Obudził mnie trzask drzwi frontowych. Byłam pewna, że to Harry, więc podniosłam się. Do salonu wszedł mój brat wraz z czwórką innych chłopaków. Spojrzałam na nich. Pierwszy był mulatem, miał kruczo czarne włosy i lekki zarost. Drugi i także trzeci byli szatynami. Ostatni miał blond włosy, błękitne oczy i jako jedyny z nich nie miał zarostu (nie licząc Harrego).
- Obudziłem Cię? Przepraszam. Niedawno Ty przedstawiłaś mi Victorię, więc pomyślałem 'dlaczego nie przedstawić by jej moich kumpli?' Dlatego poznaj naszą paczkę. Zayn, Liam, Louis i Niall. Chłopcy, to moja siostra, Katrina.- Blondyn uśmiechnął się szeroko. Zamyśliłam się i przypomniałam sobie pierwszy dzień w nowej szkole.
- Jego znam, potrącił mnie na korytarzu. - Wskazałam na Nialla.
- To byłeś Ty?! - warknął Hazz - No kolego, podpadłeś mi!
- Przecież nie było to celowo! Przepraszam.
- Dobrze, ale trzymaj się z dala od mojej siostry.
Niall przewrócił oczami. Harry dodał, że będą w jego pokoju, ponieważ pracują nad projektem z języka angielskiego. Opuścili salon, a ja odetchnęłam. W końcu mogłam odpocząć po wyczerpująym treningu. Położyłam głowę na poduszce i nakryłam się kocem. Zaczęłam odpływać w krainę Morfeusza, ale nie zdążyłam nawet przekroczyć jej progów, ponieważ obudziły mnie kroki osoby schodzącej po schodach. To chyba był Zayn.
- Emmmm... Gdzie są szklanki i jakaś woda? - Zgaduję, że wysłał go Harry. Wstałam z kanapy podeszłam do szafki kuchnnej i podałam mu potrzebne przedmioty.
- Dziękuję. Nie wiem jak poradziłbym sobie bez Twojej pomocy. - uśmiechnął się lekko - Tak przy okazji. Czemu śpisz o tej porze? Myślałem, że osoby w Twoim wieku wychodzą do klubów bądź z przyjaciółmi. Jesteś zmęczona, ale po czym? - Nie chciało mi się z nim rozmawiać, ale postanowiłam być miła.
- Jeżdżę figurowo, a dziś akurat miałam trening. Nie jestem jak inni. Nie bawię się na imprezach, nie tańczę w klubach. Całkowicie poświęcam się swojej pasji. Ćwiczę dzień w dzień, jest to wyczerpujące, więc nie pytaj dlaczego śpię w dzień!
- Jejku.. Spokojnie. Spytałem, bo nie wiedziałem. - Rzuciłam mu niezbyt miłe spojrzenie i mijając go wyszłam do salonu. Mulat udał się na piętro. Słowo daję, jak jeszcze raz, któryś z nich mnie obudzi wywalę go przez drzwi. Albo nie, będę udawała, że śpię i niech sobie sam radzi. Tak też się stało. Znowu usłyszałam kroki, znowu ktoś wszedł do salonu, a ja zamknęłam oczy i unormowałam oddech. Nie mam zamiaru znowu wstawać, chcę się wyspać. Dlaczego Harry ich wysyła, a sam nie zejdzie? Pewnie chce mnie zdenerwować. O nie, nie pozwolę mu. Chłopak (No przecież nie dziewczyna) stanął obok sofy i przysłonił światło wpadające przez okno. Zastanawiałam się co on robi. Nie mogłam podnieść powiek, bo wydało by mnie to. Nie mogłam wytrzymać. Chciałam wiedzieć kto to i czego chce. Uchyliłam lekko powieki udając jakbym się obudziła.
- O, obudziłaś się. Tak słodko spałaś. - Przetarłam oczy i od razu rozpoznałam chłopaka. To był Niall.
- Co Ty robisz?
- Przyglądam Ci się - Odpowiedział na zadane pytanie uśmiechając się. Cały czas stał nachylając się nade mną, opierając ręce o własne kolana. Był ubrany w koszulę w bordową kratkę z krótkim rękawem oraz jasne spodnie rozcięte na kolanach. Do tego białe Conversy.
- I przyszedłeś tu tylko po to?
- Zayn mówił, że byłaś zła, że Cię obudził. Zaczął opowiadać o Waszej rozmowie, a ja chciałem do toalety, więc przy okazji postanowiłem zajrzeć do Ciebie. Jeździsz figurowo? - przytaknęłam - Fajnie. Kiedyś przyjdziemy zobaczyć. Chodzi o mnie i chłopaków.
- Musicie mieć zaproszenie - Odparłam złośliwie. Nie chcę by przychodzili na moje treningi. Wystarczy, że Harry często na nich bywa i jeździ za mną na lodzie.
- Tylko żartuję. Masz się za takiego vipa, że potrzebne jest zaproszenie by móc przyjść? Gwiazdka, co Ty z nieba się urwałaś? - odpowiedział i wyszedł z salonu. No co za cham! Przecież nie uważam się za nikogo takiego. Po prostu nie chcę by on, mój brat i reszta przyszli choćby raz na trening, który swoją drogą będę mieć we wtorek. Dziś jest sobota i chcę odpocząć. Włączyłam jakiś program w telewizji i wtedy do domu weszła mama.
- Cześć słoneczko! Jak minął dzień? - Spytała odkładając zakupy na kuchenny blat. Wstałam i odkładając koc ruszyłam do kuchni. Zaczęłam jej opowiadać o Ricku, o moim treningu i o całej reszcie. - A co to za śmiechy na górze? Harry przyprowadził kogoś?
- Czterech kumpli. - Mama skończyła rozpakowywanie i udała się na piętro. Usłyszałam męskie śmiechy oraz kobiecy. Chwyciłam mojego tableta w ręce i zalogowałam się na Facebook'a. Sporo moich starych znajomych było aktywnych, a także parę osób z tej szkoły. Między innymi Victoria, z którą wymieniłam kilka zdań. Odłożyłam urzędzenie w momencie kiedy chłopaki zeszli na dół. Mama pomachała im i poszła do kuchni. Harry zaś wymieniał z nimi zdania. Jeden z nich podszeł w moją stronę.
- My już idziemy. Do zobaczenie.
- Cześć eee... - Jak on miał na imię? Nie mogłam sobie przypomnieć, dlatego urwałam resztę zdania.
- Louis - Dokończył za mnie, a ja Przytaknęłam. Całkiem miły chłopak. Zdecydowanie najsympatyczniejszy z całej czwórki (nie liczę mojego brata). Mulat również pożegnał się ze mną, tak samo Liam. Farbowany Blondyn ciągle wiązał sznurówki, a reszta czekała na niego. W końcu wstał.
- Niall, nie zapomniałeś o czymś? - Odezwał się jeden z nich, a był to... Liam! Tak, w końcu nie pomyliłam imienia! Naprawdę trudno jest spamiętać kilka nowych imion jednego dnia, dlatego połowy osób z nowej klasy nie jestem w stanie spamiętać.
- Racja - Przytaknął i ruszył w moim kierunku. Stanął przede mną i uroczo się uśmiechnął. - Do zobaczenia królewno.
- Nie nazywaj mnie królewną! - Krzyknęłam i pchnęłam go w stronę drzwi, a ten tylko rechotał. Harry zamknął za nimi drzwi. Podszedł do mnie westchnął śmiejąc się.
~*~
Był poniedziałek, a ja spędzałem czas na lodowisku z Harrym i Vicky. Miałam rezerwację toru. Przebrałam się w strój, założyłam łyżwy, a na nie plastikowe nakładki, by móc poruszać się po "nie lodowej" powierzchni. Weszłam na lód, a jak na złość za mną Harry. Vic siedziała na trybunach. Moje krzyki na nic się nie zdały. Chłopak zaczął mnie gonić, co poskutkowało upadkiem na zimne i twarde podłoże.
- Rick, dobrze, że jesteś.
- Cześć. Harry nie zachowuj się jak dziecko i daj siostrze ćwiczyć. Zacznij od odchylenia. - Wykonałam Jego polecenie. Nie będę opisywała całeg treningu, bo po co. Wyglądał jak każdy inny... Z wyjątkiem jednego momentu. Nabrałam rozpędu, ustawiłam się do jazdy tylnej. Przygotowywałam się do potrójnego Salchowa, jednak nie wyszedł tak jakbym tego chciała. Przerzuciłam ciężar ciała na lewą łyżwę, a konkretnie jej wewnętrzną część. Potrzebowałam pełnego skupienia. Wykonałam zamach prawą nogą i wyskoczyłam w górę.
- Cześć wujku! - Krzyknęła jakaś znana mi osoba, poznałam po głosie. Obróciłam się o 360 stopni, ale nie wylądowałam. Szybko wstałam na dwie nogi i ujrzałam Nialla. Chłopak właśnie witał się z Rickiem - swoim wujkiem. - Hej królewno!
- Daj jej spokój. - Powiedział Rick ze stoickim spokojem. Blondyn usiadł i przywitał się z moim bratem. Teraz rozumiem! To dlatego Pan Horan zrezygnował z kariery. Pomagał bratu wychować syna, czyli Nialla.
Przebrana i gotowa czekałam w szatni na brata, jednak zamiast niego wszedł Horan.
- Po co tu przyszedłeś?
- Do wujka. Regularnie go odwiedzam. Wiele mu zawdzięczam. - Nie odpowiedziałam. - Pięknie jeździsz. - dodał siadając obok mnie. - Skąd w ogóle jesteście?
- Kumplujesz się z moim bratem i tego nie wiesz? - Zaprzeczył ruchem głowy. Szczerze mówiąc zdziwiło mnie jego pytanie. Dziwne, że Hazz im o tym nie wspominał. - Z Kanady.
- Ciekawie. Jak Ci się podoba w Londynie?
- Strasznie deszczowo, aczkolwiek ładne miasto. Przynajmniej tak mi się wydaje, nie miałam okazji zwiedzić nawet połowy.
- W takim razie kiedyś zabiorę Cię i na godzinkę, bądź dwie zamienię się w Twojego przewodnika. Pokażę Ci London Eye, Big Bena. Będzie świetnie! Może pojedzie Liam albo Zayn..
- Chyba podziękuję. Jeżeli ktoś ma mnie oprowadzać po mieście to tylko Victoria.
- Jak chcesz, ale pamiętaj, że zawsze jestem do dyspozycji. - Dodał z lekkim uśmiechem, a ja siedziałam niewzruszona. Spakowałam łyżwy do torby i wyszłam z szatni. Byłam zmęczona, a przede mną jeszcze gimnastyka. Hazz wysadził mnie przed budynkiem i powiedział, że przyjedzie za godzinę. Ponieważ nie mam zdanego prawka on mnie wszędzie wozi.
POV of Harry
Spędziłem cały trening z moją siostrą i jej nową koleżanką, która swoją drogą jest bardzo interesująca. Ma ciemne włosy, a do tego takie przeszywające spojrzenie. Do tego śliczny, śnieżnobiały uśmiech. Zajmowała dziś 40% moich myśli. Przez pewien czas zastanawiałem się nad moją małą siostrzyczką. Muszę ją chronić. Wiem, dziwnie to brzmi. Chodzi po prostu o to, aby nie trafiła na jakiegoś złego typka. Nie chcę by wpadła w złe towarzystwo. I tak już dużo przeszła. Ta cała anemia czy bulimia, stres związany z zawodami. Chcę ją strzec przed chłopakami, którzy wykorzystują dziewczyny, albo ćpają. Trzy lata temu miałem takiego przyjaciela. Codziennie włóczył się po klubach, zaliczał dziewczyny, a po udanej nocy pił i faszerował się narkotykami. Maya dziewięć miesięcy później urodziła jego dziecko. Nie chcę by Kat tak skończyła, dlatego nie pozwolę jej na kontak z takimi typami. Na szczęście w Londynie jeszcze nikogo takiego nie spotkałem. Choć, Niall ma do niej jakieś inne podejście, przez co ją denerwuje. Zabawny widok.
- Odrobiłeś prace domowe? - Spytała mama i bez pukania weszła do mojego pokoju. Nie lubię takich sytuacji, równie dobrze mógłbym się przebierać.
- Tak. Pukaj następnym razem proszę.
- Wybacz, ale zawsze zapominam.
- Hej, już jestem! - Rzuciła Katrina przechodząc obok drzwi. - Zapomniał mnie odebrać! ZNOWU! - wyraźnie podkreśliła ostatnie słowo. Mama spojrzała na mnie.
- Upsss... Sorry.
- Pewnie znowu układałeś swoje włosy, zgadłam?!
- Uspokój się Kat. Wypadło mi z głowy.
- OK, nie potrafię się na Ciebie gniewać. - Westchnęła śmiejąc się i przytuliła mnie. Było późno, więc położyłem się, pisząc wcześniej wiadomość do Nialla. Jutro mama była w pracy cały dzień i brała samochód. Kat jeszcze nic nie wie, ale Horan podwiezie nas jutro do szkoły.
Jeżeli szanujesz mój czas poświęcony temu rozdziałowi i pracę w to włożoną skomentuj! <3
To kilka słów dla Ciebie, a dla mnie motywacja do dalszego działania. :) (kto sam pisze dobrze wie jak to jest)
Haahahahhhhahahah extra
OdpowiedzUsuńNiall najlepszy <3 <3
Kat będzie wściekła rano.. Chyba, że zaśpi... Bo wtedy Horan ją uratuje :3
Kocham to jak piszesz <3
W tw pisaniu chciałabym być na miejscu głównych bohaterek chociażby po to, żeby poznać Nialla <3
Życzę ci duuuuuuuuziooooo weny i czekam na next ;***
Oczywiście jeszcze dużo czasu i pomysłu ;*** <3
Żaneta <3
Horan och Horan, zachowuje się jak jakiś psychol xdd Hazza Hazza Hazza mój uroczy chłopiec, chcę takiego braciszka. Coś jeszcze? A no tak Kat jest pyskata :D ogólnie fajowy rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://the-madness-of-one-direction.blogspot.com/
http://you-are-magic-zaynmalik.blogspot.com/
http://znajdz-nasza-droge-w-tej-tajemnicy.blogspot.com/
Hahahaha :D nie mam innego pomysłu na konentarz xd ale ogl blog fajny i czekam na next xx
OdpowiedzUsuń