POV of Katrina
Zrobił to uśmiechając się, a ja dostrzegłam jego zamiary w czasie jednej nanosekundy. Machinalnie odsunęłam się od niego robiąc krok w tył.
- Jesteś bezczelny! - Krzyknęłam i wymierzyłam siarczystego ciosa w jego lewy policzek. Prawa dłoń odbiła się na twarzy blondyna, sprawiając, że skóra stała się czerwona, lekko bordowa. Horan złapał się za owe miejsce i syknął z bólu. Nie czekałam aż coś powie, pochwyciłam kule i odeszłam w przeciwną stronę, czyli na parapet, gdzie siedziała przyjaciółka. Usłyszałam donośny śmiech Nialla, ale nie odwróciłam się, tylko spokojnie usiadłam. Oparłam głowę o ramię Tori i westchnęłam.
- Dupek.
- Tutaj się z Tobą zgadzam - Powiedziała utwierdzając mnie w przekonaniu jaki jest Horan. - Kiedy zdejmują Twój gips?
- Normalnie za trzy tygodnie, ale jeśli wszystko będzie się dobrze zrastało to jest szansa, że nawet tydzień wcześniej. Potem krótka rehabilitacja, muszę rozchodzić stopę. Stawianie samych kroków może być trudne, nie mówiąc nawet o Teoloopie, Axlu, Luxie czy Mondo. - Westchnęłam, a Tori popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem. - Te cztery ostatnie to figury w łyżwiarstwie.
- Jakoś to będzie - Powiedziała przytulając mnie i dodając mi tym otuchy. Powróciłyśmy do sali, gdzie czekała na nas lekcja angielskiego.
POV of Harry
Całą lekcję siedziałem wpatrzony w Mery. Nie widziałem nikogo innego poza nią. Długie, zazwyczaj rozpuszczone włosy miała spięte w koka. Wyglądała tak słodko kiedy zastanawiała się jak obliczyć równanie lub myślała nad odpowiedzią na pytanie nauczyciela. Odwróciła się lekko. Zastanawiałem się czy dobrze wyglądam, bo myślałem, że puści mi swój zniewalający uśmiech, lub po prostu na mnie popatrzy. Nie zrobiła tego. Odwróciła się do ławki za sobą i uroczo uśmiechnęła się do Chrisa. Jej usta poruszyły się, coś mówiła. Stewart wyciągnął z piórniku bodajże ekierkę i podał jej za co posłała mu kolejny uśmieszek. Poczułem ukłucie w sercu, spuściłem głowę i w końcu zająłem się lekcją. Ona się tylko uśmiechnęła w podzięce za ekierkę, nic więcej. Tylko ją pożyczyła, myślałem, ale nie przynosiło to wielkich rezultatów. Wreszcie zadzwonił dzwonek, więc spakowałem swoje manatki i szybkim krokiem wyszedłem z sali.
- Harry! Nie czekasz na mnie? Stało się coś, że tak szybko wyszedłeś? - Usłyszałem kobiecy głos i poczułem Jej rękę na ramieniu. Podeszła do mnie i owinęła swoje ramiona wokół mojej szyi, a ja objąłem Mery w pasie. - Matko! Gdyby nie Chris, za pewne dostałabym pałę. Pożyczył mi ekierkę.
- Wiem, widziałem. - Rzuciłem przenosząc wzrok na okno. Jedyne co chciałem to wrócić już do domu, bo była to ostatnia lekcja.
- Jesteś zazdrosny?
- Nie - Odburknęłam w odpowiedzi na zadane pytanie. Oczywiście, nie była to prawda, ale co miałem jej powiedzieć.
- Akurat! - Zaśmiała się. - Wszystko widzę. Nie masz się czego bać, Hazz. Nie ufasz mi? To tylko mój dobry kolega, nikt więcej. Dla mnie istniejesz tylko Ty. - Słysząc te wspaniałe słowa, podniosłem wzrok i na moje usta wstąpił uśmiech, szeroki i szczery. Mery widząc moją reakcję wspięła się na palce i musnęła moje usta. - Nie wrócę dziś z Tobą. Obiecałam Kim, że pójdę z nią na zakupy. Do jutra.
- Cześć - Krzyknąłem oddalając się w stronę drzwi frontowych. Miałem nadzieję, że spędzimy razem czas kiedy już wrócimy. Ostatnio rzadko się widujemy, pomyślałem. Odłożyłem zbędne podręczniki, zeszyty i założywszy kurtkę wpadłem na Horana.
- Co Ci się stało? - Zadałem to pytanie, ponieważ policzek Nialla był czerwony i zapuchnięty. Sam chłopak wyglądał dobrze.
- Oberwałem od Twojej siostry. Miałeś rację, jest agresywna, bo wciąż czuje jakby jej dłoń uderzała o mój policzek.
- Co znów zrobiłeś? Czekaj, nie odpowiadaj mi. Nie chcę wiedzieć. - Zaśmiałem się. Blondyn przytaknął głową i złapał się za bolące miejsce na twarzy. - Nieźle Cię załatwiła.
- Racja, ałła. - Niall jęknął i wskazał ręką na wyjście z budynku. - Podwiozę Cię. - Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do jego samochodu. Rozmawialiśmy jeszcze, między innymi na temat balu. - Kogo zaprosisz na bal jesienny?
- Oczywiście, że Mary. - Odpowiedziałem entuzjastycznie. - Dla mnie istnieje tylko ona. Niall, a Ty masz już jakąś kandydatkę?
- Uh, może Ann. Ale nie jestem w stu procentach pewny. - Nacisnął hamulec i pojazd zatrzymał się przed naszym domem, który swoją drogą ładnie prezentował się z ulicy.
- Wejdziesz? - Spytałem dziękując wcześniej. Niall pokręcił przecząco głową mówiąc, że ma masę obowiązków domowych. Uwierzyłem mu, bo dlaczego nie? Chłopak nie ma łatwej sytuacji finansowej, więc to chyba normalne, że stara się pomagać. Nie byłem nigdy u niego i chyba muszę to zmienić. W wolnym czasie go odwiedzę. Pomachałem dłonią na pożegnanie i drzwiami frontowymi wparowałem do domu.
~*~
Półtora tygodnia później Katrin miała wizytę lekarską. Udałem się z nią, ponieważ mama pracuje i to ciężko.
- Wygląda na to, że pęknięcie idealnie się zrosło. - Powiedział lekarz i poprosił pielęgniarkę o zdjęcie gipsu. Kobieta usłuchała i wykonała polecenie. Katrina poruszyła stopą, jakby widziała ją pierwszy raz. Zatoczyła nią koło i lekko się uśmiechnęła. - Nie forsuj jej, daj czas by przywykła do codzienności. Nie trenuj przez dwa najbliższe dni. Chodź ostrożnie, żadnych skoków. Boli Cię?
- Nie, wszystko w porządku.
- Świetnie. Proszę, tu kartka z ćwiczeniami rehabilitacyjnymi. Codziennie po dwóch, nie trwa to długo, bo około 15 minut, ale pamiętaj o tym. Co jeszcze.. a, tak! Teraz udamy się na zdjęcie szwów. - Słysząc słowa lekarza siostra skrzywiła się, ja również. Nie lubiłem tego typu rzeczy. Pielęgniarki wyciągnęły szwy, co nie było miłym widokiem. Zamknąłem oczy, by nie patrzeć, a gdy było już po wszystkim zabrałem Kat do domu.
- Wychodzisz gdzieś? - Jej słodki głos rozniósł się po pomieszczeniu. W prawdzie byłem umówiony z Mery, ale nie mogłem przecież zostawić Kat samej.
- No coś Ty. Zostawić poszkodowaną, młodszą siostrę samą w domu?
- Tylko nie poszkodowaną! Miło z Twojej strony, ale idź, pewnie masz randkę z Mery, zakochańcu. - Uśmiechnęła się, a ja jej wtórowałem. Po kilku argumentach zgodziłem się z nią i wyszedłem do z moją dziewczyną.
Będąc na miejscu czekałem piętnaście minut w samotności. Nudziłem się do tego stopnia, że zacząłem wpatrywać się w szybę, po której spływały krople deszczu. W końcu otrzymałem SMS, którego nadawcą była Mery: " Przepraszam, coś mi wypadło. Do zobaczenia jutro w szkole". Byłem jednocześnie zdenerwowany i smutny. Władały mną dwie różne emocje i pewnie dlatego, zamiast do domu, udałem się prosto do baru.
^*^*^*^*^*^
Bujaaa!!
Tak się właśnie to potoczyło :3 mam już trochę pomysłów na kolejne części, ale byłabym bardzo wdzięczna za wymienieniem jednego Waszym zdaniem ciekawego w komentarzu :)
Skomentujcie, proszę! :* To tylko kropla w morzu potrzeb, ale za to ile warta :') jedno słowo, a tyle motywacji i radości! Chociaż jednym słowem kochani! :)
Świetny rozdział czekam na next :3
OdpowiedzUsuńRozdział świetny szybko dodawać następny!!!:-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest zajebisty dobre było to jak kat dała horanowi w twarz mam nadzieje że kat na bal pójdzie z niallem albo jakimś przystojniakiem. Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuń[SPAM]
OdpowiedzUsuńhttp://one-two-three-you-die.blogspot.com/
Danielle, Harry, Josh, Taylor, Calum, Niall, Eleanor, Michael, Louis, Luke, Perrie, Liam, Ashton, Jade oraz Zayn chodzą do najbardziej znanej i polecanej szkoły w Londynie, inaczej mówiąc do London University on the Gold Street. Do tej samej placówki uczęszcza niejaka Ashley Benson, dziewczyna wyśmiewana, szykanowana i mieszana z błotem. Od zawsze była obiektem drwin i zaczepek. W 2012 roku w ostatni dzień wakacji Perrie oraz Zayn organizują imprezę na uczczenie minionych dwóch miesięcy. Za namową Jade oraz Taylor zjawia się tu również kilka innych osób a nawet..Ashley. Kilka minut przez zakończeniem 'dyskoteki' panna Benson zostaje publicznie upokorzona. Na jej głowie ląduje wielki tort, zostaje obrzucona pierzem oraz wepchnięta do basenu. Blondynka nie wytrzymuje i gdy tylko opuszcza wodę wykrzykuje każdemu to co o nim myśli. Mówi to co kumulowała w sobie od prawie trzech lat. Kilka minut później rzuca się biegiem i opuszcza posesje Malika. Staje na ulicy i na jej nieszczęście nie zauważa czarnego Land Rovera, którym przyjechał lekko spóźniony Harry oraz Niall. Dziewczyna po kilku sekundach leży przygnieciona kołami. Całe towarzystwo wpada w panikę, kilka osób już uciekło z miejsca wypadku. Louis oraz Zayn pod wpływem strachu pakują ciało blondynki do auta i z procentami we krwi jadą do lasu. Przy Tamizie cała piętnastka przyrzeka że zostanie to ich tajemnicą. Liam oraz Josh wrzucają poharatane zwłoki do lodowatej wody. Ostatni raz patrzą za siebie i wracają do swoich aut. Ashley Benson zostaje uznana za zaginioną.
Rok później, pierwszego września odbywa się rozpoczęcie roku szkolnego. Od razu po zakończeniu dnia cała paczka przyjaciół umawia się na wypad za miasto na następny tydzień. Gdy wszystko jest ustalone Josh jako pierwszy opuszcza mur szkolny. Przechodzący przez ulice chłopak nie zauważa pędzącego ciemnego auta i zostaje potrącony. Sprawca wypadku ucieka, zostawiając bruneta samego sobie. Każdy wpada w szał. W tym samym czasie Louis, Ashton, Danielle, Taylor, Harry, Michael, Niall, Luke, Eleanor, Zayn, Calum, Jade, Liam oraz Perrie dostają anonimowego sms'a.
"Jeśli nie chcecie by was spotkał taki los miejcie oczy i uszy szeroko otwarte. Każdy dzień może być waszym ostatnim. ~A.
Ps. Wiem co stało się rok temu."
Na początku każde z nich uznaje to za zwykły żart a śmierć swojego przyjaciela za zbieg okoliczności. Jednak niewyjaśnione wypadki i morderstwa przekonują nastolatków że to nie tylko zwykły zbieg wydarzeń. To walka o życie i odkrycie prawdy.
Zapraszam, myślę że się spodoba :)
Cudooooowny rozdział!
OdpowiedzUsuńCzekam nn ;*
http://you-are-my-obsession-baby.blogspot.com/
Przecudny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńTak siedzę i zastanawiam się dlaczego ja tak nie potrafię....
Wszystko jest pięknie i nie mogę doczekać się następnego *.*
Życzę duuużo weny :*
Zapraszam: http://defend-zaynmalik.blogspot.com/
Super :D
OdpowiedzUsuń