piątek, 1 maja 2015

Rozdział 10 - You can't refuse me

POV of Katrina 

   Byłam co najmniej zaskoczona. Spodziewałam się, że zobaczę Ann cieszącą się z zaproszenia od Nialla, bądź Lylę. Spojrzałam na Tori, która robiła słodkie oczka i wystawiała kciuk w górę. Miałam porządny mętlik w głowie. Jeśli się zgodzę jestem na niego skazana... Jeśli nie to za pewne nikt mnie nie zaprosi i i skończę jak ostatni kołek. Natłok myśli powodował brak odpowiedzi z mojej strony.
- Katrin? - Spytał delikatnie i spokojnie. W jego oczach widziałam zdenerwowanie zmieszane z czułością. Nigdy wcześniej tak na mnie nie patrzył. Musiałam błyskawicznie podjąć decyzję i rozważyć za i przeciw. Jestem pewna, że i tak mnie nikt nie zaprosi, pomyślałam. - Pójdziesz ze mną na jesienny bal? - Gdy ponowił pytanie byłam niemal pewna, że wiem czego chcę. 
- Pójdę - Odparłam nieśmiało i spuściłam wzrok. Poczułam na swoich ramionach jego dłonie i donośny śmiech. W końcu zdobyłam się na odwagę i wróciłam spojrzeniem w poprzednie miejsce. Niall uśmiechnął się szeroko i wręczył mi bukiecik róż, który pochwyciłam i przystawiłam do nosa, by poznać zapach kwiatów.
- Dzięki - Rzuciłam będąc wciąż onieśmielona. - Ładnie pachną.
- Po raz pierwszy odkąd Cię widzę lub rozmawiam z Tobą jesteś taka... Nieśmiała, delikatna. - Mówił, a banan nie schodził mu z twarzy. - Czyżbym ja był tego powodem? 
- Słucham? Masz o sobie zbyt wysokie mniemania!
- Haha, jesteś taka słodka kiedy się złościsz na mnie. - Powiedział, a we mnie aż się zagotowało. Zamknęłam bukiecik w szafce i żegnając się z nim wróciłam do przyjaciółki. 
- Obie idziemy z chłopakami swoich marzeń na bal.
- Poprawka: Ty idziesz. - Dodałam pijąc sok. Mój ulubiony.
- Ojj daj spokój. Nie zaprzeczaj. Wolisz blondynów, sama kiedyś tak powiedziałaś. Poza tym wiem co widziałam. Twoje zachowanie zmienia się kiedy go widzisz. Raz się denerwujesz, zaczynasz krzyczeć, wyzywać go... A innym razem na przykład teraz, stajesz się totalnie nieśmiała, spokojna, delikatna..
- Wystarczy! Może rzeczywiście tak mam, ale dobrze wiesz jak bardzo działa mi na nerwy.
- Oj przestań, jest słodki.
- Ta, słodki jak cytryna. - Rzuciłam z pogardą. Od dalszej rozmowy uratował mnie dzwonek.

~*~
   Lekcja za lekcją, jeden test... W skrócie: po czterech godzinach wróciłam do domu. Chciałam trenować, ale nie mogłam. Nie wtedy. Było to dla mnie nieodłącznym ciężarem. Do balu został tydzień. Za ten czas będę mogła wskoczyć na lód i założyć ukochane, białe łyżwy, pomyślałam. Nie mogłam doczekać się tej chwili. Łyżwiarstwo towarzyszyło mi od dziecka, a jego brak powodował grymas na mojej twarzy.
- Nie smuć się - Za swoimi plecami usłyszałam męski głos, który jak się okazało należał do Nialla. Blondyn stał oparty o framugę drzwi i przyglądał się grymasowi na mojej twarzy.
- Harry'ego nie ma, więc możesz od razu wracać do domu.
- Tak w sumie to przyszedłem do Ciebie... - Wypalił podnosząc wzrok spod włosów opadających na jego czoło. Jego błękitne oczy przeszyły mnie na wskroś, a po moich plecach przeszedł dreszcz. - Powiedz księżniczko, co robisz dziś wieczorem?
- Nie księżniczko! Tyle razy Ci to mówiłam, jeszcze nie dotarło? - Krzyknęłam gestykulując zamaszyście rękami. Blondyn zaśmiał się cicho i stanął na przeciw mnie.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie - Powiedział spokojnym tonem i popatrzył na mnie mrużąc oczy. Wciąż przeszywał mnie swoim spojrzeniem, co było krępujące. Rzuciłam dziwne spojrzenie widząc wzrok Nialla na sobie. - Nie próbuj się wymigiwać i powiedz: co robisz dzisiejszego wieczoru?
- Nic co mogłoby Cię interesować. Czemu pytasz?
- Pomyślałem, że skoro jesteś moją partnerką na Balu Jesiennym to wypadałoby, abyśmy się lepiej poznali, spędzili razem czas i tak dalej. 
- Hmmmm... - Popadłam w wir własnych myśli rozważających propozycję Nialla.
- Mi się nie odmawia. Twoja przyjaciółka coś o tym wie. Nie przyjmuje odmowy.
- Radzę Ci ją przyjąć, bo ja wychodzę. - Powiedziałam wychodząć z domu i zakluczając drzwi. Victoria zaprosiła mnie na zakupy przed balem. Sukienka, buty, dodatki, fryzura... Wszystko musiało być zorganizowane i dopięte na ostatni guzik. Niall rzucił mi ostatnie spojrzenie i sobie poszedł.

~*~


   Trzy godziny i osiem przymierzonych sukienek później stanęłam przed domem. Zaciągnęłam się chłodnym, wieczornym powietrzem, kiedy ktoś objął moje ramię. Przestraszona chwyciłam rękę nieznajomego i wykręciłam. Usłyszałam męskie stęknięcie i moim oczom ukazał się sam Horan.
- Chcesz żebym dostała zawału?! Dlaczego straszysz mnie o tej porze?
- Idziemy, pokażę Ci moje ulubione miejsce - Powiedział ciągnąc za moją dłoń. Przyciągnął mnie do siebie i spojrzał w moje oczy.
- Że coooo? Nie przypominam sobie, żebym zgadzała się na jakiekolwiek wyjście.
- Przecież mówiłem, nie przyjmuje odmowy...

HEJ HEJ!
Ostatni rozdział był po Walentynkach czyli 15 Lutego... ;o strasznie długo mnie tu nie było, co jest spowodowane egzaminami, jak u większości gimnazjalistów :p mam nadzieję, że wybaczycie mi to, jeśli w ogóle ktokolwiek tu zagląda i będzie dalej czytał :) 

Nie miałam pomysłu na ten rozdział... Wiem co ma być dalej, jednak w tym miejscu miałam pustkę ;o nie wyszedł, tak czuję. Oceńcie :) 

Skomentujcie, proszę! :* To tylko kropla w morzu potrzeb, ale za to ile warta :') jedno słowo, a tyle motywacji i radości! Chociaż jednym słowem kochani! :) 

5 komentarzy:

  1. Rozdział super :)
    Zapraszam do mnie http://changeshs1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział! <3 Jestem strasznie ciekawa jak będzie na tym balu :D
    Czekam na kolejny równie świetny rozdział co ten i poprzednie! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdział, cieszę się że wznowiłaś to ff kocham♥♥

    Pozdrawiam, Ania z fb ♥♥

    OdpowiedzUsuń